niedziela, 28 sierpnia 2011

48.

w piątek wyszła polska wersja "deus ex" - gry, na którą pan mąż czekał niecierpliwie od kilku miesięcy i na którą jeszcze bardziej niecierpliwie rzucił się od razu po wniesieniu jej do mieszkania. byczę się więc sama ze sobą, jedna maseczka na twarzy, potem druga, odpisywanie na maile, podliczanie budżetu w wersji "mniej więcej i na oko", robienie głupich min do lustra, przeglądanie netu.. wszystko to mogę robić (i robię) gdy pan mąż jest w stanie używalności i pełnej świadomości, ale w tej chwili smakuje to tak jakoś.. lepiej :)

w mojej głowie o pierwszeństwo robótkowe walczą trzy projekty:
1. cienki pasiasty z delighta w brązach i czerwienistych pomarańczach (dla przyjaznej duszy)
2. czapa z socka (tylko jakiego? najlepiej mi w czarnym ale mam też chęć na kolor)
3. jakikolwiek szalik utkany na krośnie.

w drodze naturalnej selekcji odpadł oczywiście punkt trzeci ;) więc jak znam siebie za chwilę będę miała po prostu zaczęte DWIE nowe robótki ;) (oprócz tych kilku leżakujących, bo przecież nie może być zbyt prosto i uporządkowanie ;))

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

47.

cóż mogę powiedzieć - jutro poniedziałek a to nigdy nie napawa mnie optymizmem i dobrą energią. nienawidzę poniedziałków, tego że odliczanie do weekendu dopiero się zaczyna i do środy czas będzie niezwykle rozciągliwy. nienawidzę faktu, że nic z tego co robię w pracy nie przynosi mi już satysfakcji i uczucia dobrze spełnionej misji. tym trudniejsze jest wejście w poniedziałek im bardziej leniwy był weekend. a ten taki właśnie był :) czytaliśmy długo w łóżku popijając kawę (pan mąż) bądź mleko z kroplą kawy (ja) i spędziliśmy trochę czasu z moją mamą, która wpadła do warszawy na niecały dzień. poza tym pan mąż zrobił tartę z kurkami i jak słowo daję - bardzo niezła była :)


ze spraw włóczkowych:
- sklepikowo zapraszamy na tydzień z malabrigo lace, które do 28.08. będzie o 10% tańsze :)
- do końca miesiąca mamy też obniżone o 10% ceny drops: muskat, paris i lin :)
- naszemu sklepikowi właśnie strzeliły dwa miesiące - dziękujemy za to, że spędziliście je z nami :)
- moje napalenie na tkanie na krosnach weszło w kolejną fazę - teraz już śni mi się po nocach :)


aaa.. i dostaliśmy grzyby zbierane przez violinka - matko, jak cudnie one pachną! :*


aaa.. no i jeszcze jedno "aaa.."! na naszym facebooku powolutku zaczynają się pojawiać użyczone przez Was zdjęcia robótek, z włóczek u nas zakupionych. jeśli chcielibyście, aby i Wasze tam zawisły dajcie znać. serdecznie się polecamy :)

wtorek, 16 sierpnia 2011

..i po rozdawajce od Kociej Mamy

przepraszam, że dopiero teraz wrzucam wynik losowania, ale zupełnie nie dało się wcześniej. losowaliśmy tradycyjnie metodą na sierotkę, w której to roli wystąpił - również tradycyjnie - pan mąż. i żeby nie przedłużać:




serdecznie gratulujemy :)

niedziela, 14 sierpnia 2011

46.

długoweekendowo cudownie nic się nie dzieje, więc się byczymy aż miło :) bo i na drutach ciutkę porobiłam, i poczytałam, i pan mąż na komputerze sobie pograł, i na "debiutantów" do kina wreszcie poszliśmy (polecam bardzo), i jeszcze "złą kobietę" obejrzeliśmy przed snem (i tej z kolei nie polecam bardzo). a przed nami jeszcze całe dwa dni nic-nie-robienia :)

w tym wszystkim jest jednak coś, co absolutnie nie daje mi spokoju. ta notka na stronie malabrigo, a dokładniej TE szaliki. chcę takie, chcę bardzo, chcę aż do bólu sobie, taki sobie utkać. no po prostu muszę. jest tylko jedno, maluteńkie, "ale" - nic absolutnie o tkaniu nie wiem. nic a nic, zero. poratujecie? oświecicie? proooooszę..

na do-zobaczenia obrazki z wczorajszego robienia pasiastego:



i z kolejnego zeniowego wpakowania się do kartonu:

niedziela, 7 sierpnia 2011

rozdawajka od Kociej Mamy

mamy dziś trochę lenia, więc nie robiliśmy nowego zdjęcia, ale taki - dokładnie taki - motek dostaliśmy od zaprzyjaźnionej z nami Kociej Mamy. Kocia Mama ten motek kupiła i poprosiła, żeby w jej bardzo anonimowym imieniu zrobić rozdawajkę. a więc uwaga, uwaga! robimy to :)

losowany będzie motek drops verdi w kolorze fioletowym z dodatkiem szarawej zieleni (lub zielonkawej szarości). skład: 15% moher, 20% wełna, 48% akryl, 17% poliester. waga motka: 350g, szacowana długość: 1225m.

w losowaniu bierze udział każdy, kto do 15. sierpnia do godziny 23h59 zostawi komentarz pod tą notatką i umieści na swoim blogu informację o rozdawajce od Kociej Mamy. losowanie odbędzie się 16. sierpnia wieczorem :)

serdecznie zapraszamy w swoim i Jej imieniu :)

sobota, 6 sierpnia 2011

45.

kolega przysłał mi dziś na dzień dobry: "hej aga, oto poranek moich kotów" :) więc się dzielę za jego zgodą :) koty to pan kot i ciut od niego młodsza panna kotka. najbardziej mi się podoba ta łapka pana kota zarzucona niedbale i z lekka władczo na pannę kotkę ;)





czwartek, 4 sierpnia 2011

44.

ponieważ dotarła do mnie wczoraj paczka z malabrigo, pozwolę sobie pouprawiać nieco prywaty. a ponieważ fotografowałam motki do 1h30 zrobię to bez polotu, leniwie i z pewną taką nieee..dbałością ;) udało nam się zamówić 14 kolorów, będących kompromisem pomiędzy tym co my chcieliśmy a co było w magazynie malabrigowym :) przy okazji zamawiania dowiedzieliśmy się, że nie możemy dostać po dwóch torbach malabrigo sock z tego samego farbowania z bardzo prostej przyczyny: otóż, malabrigo sock jest farbowane w bardzo malutkich partiach. tak małych, że na dwie torby nie ma szans. czyli, jeśli potrzebujemy więcej niż pięciu motków do robótki, pozostają dwa wyjścia (które każdy zna, ale napiszę i tak, bo chwilowo oprócz markowania pracy, nie mam nic pilnego do zrobienia):
1. wymieszać farbowania i robić rzędy zamiennie.
2. zrobić sobie z jednego farbowania tyle, żeby z drugiego móc symetrycznie dodać np. rękawy od jakiejśtam wysokości.
jak znam życie znacie jeszcze po co najmniej cztery inne rozwiązania a na dodatek poprawicie mnie z tymi dwoma, ale trudno, jakoś wezmę to na klatę ;)

ponieważ trzy kolory (violeta africana, alcaucil, cordovan) nie wymagały ponownego fotografowania, dodaliśmy je już rano - dla porządku jednak podzieliliśmy je wg numerów farbowania. dzięki temu Wy będziecie wiedzieć co kupujecie a my będziemy mieć porządek. reszta kolorów (velvet grapes, candombe, primavera, eggplant, light of love, terracota, impressionist sky, stonechat, arbol, boticelli red, tiziano red) pojawi się "na półkach" raczej późnym wieczorem i jutro. niestety, najpierw muszę popracować w pracy, potem dojechać do domu, i wtedy popracować nad tyloma zdjęciami ile zdążę, a potem łapać pana męża w jego drodze z pracy i gnać po kolejną paczkę do firmy kurierskiej (bo do autobusu sama z paczką się nie wczołgam, choćbym chciała).

a w autobusach, moje drogie, poczytam sobie anthony'ego bourdain'a, w którego soczystym języku i pasji jedzenia, ostatnio się z panem mężem po prostu zakochaliśmy.

środa, 3 sierpnia 2011

43.

poniższa notka jest przeklejoną w całości notką gackowej (a gackowa cytuje w dolnej części chustkę) - może ktoś z Was może pomóc, albo chociaż przekazać dalej..


"Krew potrzebna bardzo

Nie może być za długo spokoju.
I nie ma.
Tym razem pochorowała się teściowa. Na 10. sierpnia planowana jest operacja. Paskudna, okaleczająca i straszna, ale rozwiązująca problem i likwidująca strach definitywnie.
No i potrzebna jest krew.
Jestem honorowym krwiodawcą, ale od cukrzyków krwi nie biorą. I leków łykam trochę za dużo. Pan Mąż miał kiedyś żółtaczkę wszczepienną i jako krwiodawca się zupełnie nie liczy. Misia waży poniżej 50 kilo, ma zapalenie oskrzeli i pęknięte żebro - krwi od niej nie wezmą za nic.
Mój brat był już w stacji krwiodawstwa, ale akurat miał za wysoką limfocytozę (trzeba było zęby leczyć) i go odesłali z kwitkiem.
Jeśli ktoś z czytelników jest krwiodawcą i jest w Warszawie i chciałby oddać krew, to bardzo proszę.
Naprawdę bardzo, bardzo proszę.
Bez Alicji to ja sobie nie wyobrażam....

Krew dla Alicji Aleksandrowicz, szpital w Wieliszewie (Mazowieckie Centrum Onkologii)


Z bloga chustka.blogspot.com zapożyczyłam taki wpis:

1. jak oddać krew w innym mieście niż Warszawa?
"Jeśli w danym szpitalu nie ma punktu krwiodawstwa, wtedy oddajemy najczęściej w dowolnym miejscu w kraju i tam, w rejestracji, oprócz imienia i nazwiska należy jeszcze podać nazwę/ adres szpitala, w którym ma się odbyć zabieg."

2. dlaczego proszę o krew?
"W chwili kiedy w szpitalach jest krwi mniej niż jest potrzebne lekarz musi podjąć decyzję komu ją przeznaczyć. Normalnie pierw krew otrzymują dzieci, decyduje też konieczność przeprowadzenia operacji szybciej i szansa powodzenia operacji. Zaświadczenia o oddanej krwi na konkretną osobę powodują jakby przejście biorcy na początek tej kolejki.
Krew dla kogoś można oddać w każdym RCKiK na terenie kraju, nawet w innym rejonie niż jest szpital w którym leży biorca. Grupa krwi również może być 'niepasująca' do biorcy (na zaświadczeniu nie ma grupy krwi), w banku krwi zostanie dobrana odpowiednia grupa."

(odpowiedzi na pytania 1 i 2 skopiowałam z forum krewniacy.pl)

3. jak przekazać zaświadczenia o oddanej krwi, jeśli oddało się w innym mieście?
- można kurierem - do mnie; ponieważ, jak poinformowała Pani z RCKiK z ul. Saskiej, nie ma wewnętrznych powiązań pomiędzy poszczególnymi Regionalnymi Centrami Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
- możecie też wysłać bezpośrednio do szpitala, oczywiście z podaniem informacji, dla kogo jest Wasza krew.
Mazowieckie Centrum Onkologii Uczelni Warszawskiej
ul. Kościelna 61
05-135 Wieliszew

4. czy szpital w którym będziesz operowana będzie honorował zaświadczenia o oddanej krwi w innych punktach oddawania krwi, w innych miastach?
- tak! zadzwoniłam i upewniłam się. Pani z Krwiodawstwa z Wojskowego Instytutu Medycznego (czyli tam, gdzie będę operowana) była przeszczęśliwa, gdy dowiedziała się, że będzie jeszcze więcej zaświadczeń.

5. dlaczego grupa krwi nie ma znaczenia?
- dlatego, że ważna jest ilość jednostek krwi, którą zbiorę na moją operację.
czyli: przekażecie do Banku Krwi (albo do RCKiK) ileśtam jednostek krwi, w zamian ja dostanę do mojej dyspozycji również tyle samo jednostek krwi.
- dlatego, że to raczej nie krew będzie mi podawana, a jej składniki (np. albumina czy osocze - w zależności od bieżącej potrzeby chwili).

6. ile krwi potrzebujesz?
- nie wiem! mogę potrzebować krwi/składników krwi do przetoczenia przed operacją. może być potrzebna krew podczas operacji. może być potrzebna po operacji, jeśli (tfu! tfu! skuś baba na dziada!) zacznę krwawić albo będę mieć problemy z morfologią.

7. do kiedy można oddawać krew?
- do wtedy do kiedy kurier/pociąg da radę dostarczyć mi oryginalne zaświadczenia o oddanej krwi, nie później niż do 8 sierpnia, zabieg planowany jest na 10 sierpnia.


Zmieniłam tylko dane na aktualne, chustkę przepraszam, ale sprawa jest pilna."

wtorek, 2 sierpnia 2011

42.

tu, tu zajrzyjcie.
odpadłam. bo:
a. świetny pomysł
b. świetnie inspirujące
c. fantastyczne zestawienia kolorów

41.

hm, tak, wiem, umilkłam. dużo mi się na głowę zwaliło i mam bardzo krótki czas "pomiędzy". więc kusi, żeby już dzisiaj iść spać a jednocześnie jutro może już tego czasu nie być. więc pisz tuptup, pisz.

mama ostatnio powiedziała: "wiesz, kicia, oglądam czasem takie programy na discovery.. o takich niespotykanych przypadkach medycznych. takich wręcz nieprawdopodobnych. to takie straszne nieszczęścia. oglądam, bo to mnie uczy pokory". to "ostatnio" było miesiąc temu, ale bardzo mi w głowie siedzi. bardzo mi w tej głowie głośno brzmi.. nie włączam discovery - włączam komputer i czytam, czytam, czytam. o tym, że chemia nie pomaga, że może nowy sposób leczenia, że kolejna chemia, że czekanie na kolejne badania, na kolejne wyniki, na kolejną konsultację z kolejnym lekarzem. o tym, że jest poprawa albo jej zdecydowanie brak. że ktoś wyszedł a ktoś inny odszedł.. czytam i wyć mi się chce. i uczę się pokory. staram się.

i to, że nam czynsz znowu podnieśli, że mnie mój etat psychicznie wykańcza, że walczę z kurierami przy każdej przesyłce.. to wszystko jest takie małe, takie tyci. ważne dla mnie, ale tak ogólnie, życiowo, naprawdę małe.. chcę móc o tym pamiętać, chcę nauczyć się tego. nie przejmować się aż tak, tym wszystkim, co się wyprawia. i chcę, żeby nadal mi się wszystko w środku ściskało, gdy syreny wyć będą jak o 17h..


z rzeczy sklepowych:
- do 03.08. do 23h59 jest jeszcze lima w promocji :)
- lada moment powinniśmy mieć dwie dostawy
- kochane, a w zakładkę "moje rabaty" to Wy w ogóle zaglądacie? :)

piątek, 29 lipca 2011

40.

spokojnej nocy :)

wtorek, 26 lipca 2011

39.

o nie, nie, nienienie! zamieniam się w redbullową panienkę! broniłam się jak mogłam, bo dla mnie wodomineralnej, świeżosokowej i mlecznej, smak rozpuszczonej landrynki zdecydowanie nie jest smakiem atrakcyjnym. jednak ta mała okropna puszka stawia mnie na nogi i pomaga zamienić spanie w autobusie na czytanie w autobusie. ba! dzięki tej małej puszce przestaję snuć się i ziewać, nabieram mocy. plan na najbliższe dni: znaleźć zamiennik dla tej landrynki. kawa odpada - bez mleka nie przełknę, z mlekiem zbuntuje mi się żołądek. yerba mate? dla mnie równie atrakcyjna smakowo co red bull spożywany razem z puszką ;) magnez łykać jak m&msy?

poza tym działo się w ostatnich dniach że ho-ho, bo u laury dużo nowych motków, bo u mnie dostawa dropsa (tak, podlansuję się tu, a co? ;)), bo pojawił się nowy piękny sklep z włóczkami, bo wróciła wreszcie viola z wakacji, z tymi swoimi włosami długimi i gęstymi, których zazdroszczę jej szczerze i niezmiennie. i jeszcze w dodatku opalona i wypoczęta!

o czymś jeszcze tu miałam.. aaaa, no już wiem :) drutoterapeutyczna iwona dała mi wyróżnienie blogowe (dziękuję :)). staram się być niełańcuszkowa (co nie zawsze mi łatwo przychodzi), bo o zapętlenie się łatwo, jednak z chęcią zrobię jak viola - napiszę o sobie siedem rzeczy.

1. mam kompleks jedynaka.
2. uwielbiam duże torby, w których zmieści mi się wszystko i jeszcze ciut miejsca zostanie.
3. jestem z tych czytających i kochających książki.
4. jestem nocnym markiem.
5. najgorszy obiad, jakim można mnie poczęstować to zupa szczawiowa, a po niej wątróbka z mizerią i kompot z rabarbaru lub suszek.
6. bardzo lubię pisać piórem.
7. mam słabość do notesów moleskine.

czwartek, 21 lipca 2011

38.

pstryknęłam wczoraj początek mojego pasiastego :) wybrałam na niego dropsy delight 01 i 14. bo to takie najbardziej moje kolory (szary i purpura) ale w planach już oczywiście kilka następnych bo ciekawość mnie zżera straszna, jak się będą kolory przeplatać. więc pewnie pod choinką w tym roku będą królowały właśnie pasiaste :) cała magia tego szalika właściwie polega na niesłabnącej ciekawości drutującego - co dalej? co dalej? a jak teraz będzie?


spesówna, dla Ciebie, na specjalne życzenie :)

środa, 20 lipca 2011

37.

przyszedł wczoraj pan mąż do domu, a ja w amoku. gary nie pomyte, obiadokolacja nawet nie zaczęta, zenio miałka od czasu do czasu patrz-no-na-mnie-babo.. a ja z nosem w drutach i motkach.
- a co to jest?
- no druty, delight..
- no ja widzę, że druty i delight. a skąd masz?
- noo nasze..
- no ja widzę, że nasze. cholera, osiem rzeczy masz zaczętych!

nie powstrzymałam się, nie potrafiłam. rzuciłam się na motki bezwstydnie i z dziką rozkoszą.


a wszystko zaczęło się od tego, że 3 lata temu, tuż po trafieniu na ravelry znalazłam i z miejsca dodałam do ulubionych taki szalik. wiedziałam, że prościzna ale nie do końca wiedziałam jak ją ugryźć. bo gdzie tu opis? nie znałam wtedy żadnych angielskich dziewiarskich słówek, według opisów z polskich książek (tudzież książek po polsku) nie potrafiłabym nawet oczka prawego i lewego zrobić, a nie było absolutnie nikogo kto by wytłumaczył o-co-cho. po jakimś (dłuższym) czasie oświeciła mnie viola i planowałam popełnić go w noro, ale na horyzoncie pojawiła się jakaś nowa zajawka i szalik znowu się przesunął w czasie i zdecydowanie na tył głowy. gdzieśtam niby o nim pamiętałam, gdzieśtam miałam na niego ochotę ale nie wiedziałam jeszcze, w którym dziesięcioleciu faktycznie go zrobię ;) wiecie, to tak jak z odchudzaniem - fajnie by było, ale jakoś ciągle nie po drodze i jak już to dopiero od poniedziałku ;) dwa dni temu wchodząc do pokoju doznałam olśnienia: o matko, mam delight! przecież to właśnie jest to, to jest teraz! mogę sobie poprzykładać do siebie motki, posprawdzać i trzepnąć pasiastego


dopisałam dotąd i zrobiłam "poranny" przegląd blogów, między jednym zdaniem a drugim. i jakoś nie czuję bym mogła teraz dokończyć to, co zaczęłam. mimo iż nigdy nie poznałam, a przeczytałam zbyt mało.. odeszła BagLady..



36.

witamy na nowym poziomie absurdu i abstraktu - po obniżce cen przyszedł czas na zablokowanie mnie :) mam nadzieję, że chociaż telefony się skończą :)

klasa sama w sobie ;)

poniedziałek, 18 lipca 2011

35.

gwoli wyjaśnienia i żeby być fair:

  • w poniższej notce NIE krytykuję miejsca, w którym się dialog pojawił a osobę krytykującą.
  • osoby zostały oznaczone jako XYZ i IJK gdyż są osobami prywatnymi, i ta prywatność im przysługuje.
jeśli na krakowskim przedmieściu pani mi przejedzie wózkiem po stopie wkurzam się na panią a nie na krakowskie przedmieście albo władze warszawy.

niedziela, 17 lipca 2011

34.

"pytaniom ważniejszym, pytaniom, na które jest więcej niż jedna odpowiedź, pytaniom, na które w ogóle nie ma odpowiedzi, trudno stawić czoło w ciszy. raz zadane nie wyparowują, zostawiając umysł w pogodniejszym nastroju. raz zadane zyskują wymiar i strukturę, gonią cię po schodach, budzą w nocy. czarna dziura wsysa swoje otoczenie i nawet światłu nie udaje się umknąć. czy w takim razie lepiej w ogóle nie zadawać pytań? lepiej być zadowoloną z siebie świnią niż nieszczęśliwym sokratesem? ponieważ przemysł spożywczy jest bardziej bezwzględny dla świń niż dla filozofów, podejmę ryzyko."


**

nie mam już 5 lat - naprawdę nie chce mi się w to bawić..


**

czas akcji: wczoraj
miejsce akcji: gdzieś w sieci

XYZ: hehe, zlustrowalam niedawno pewien sklepik wlóczkowy,gdzie na rybke są spore zniżki
IJK: ??
XYZ: i uśmiałam się, bo zniżki rzeczywiście extra,ale tak całkiem uczciwe to nie jest
IJK: sklep stacjonarny czyw sieci?
XYZ: bo dopiero w koszykudopisuje siedo tych ayrakcyjnych cen VAT :DDD
XYZ: i faktycznie wychodzi tak samolub nawet ciuteńke więcej,niż gdzie indzuej
XYZ : w sieci
IJK: uu, nieładnie
XYZ: a bylam ciekawa, gdzie tkwi haczyk ;) tych bardzo atrakcyjnych cen
XYZ : no, nieciekawie
XYZ: ten VAT to przecież spora kwota
IJK : no tak
XYZ: niektore klientki na pewno ciesz± się, że nabyly taniej, bo nie wszyscy sprawdzaj± szczególy - sama znam takie osoby


załącznik 1 (z regulaminu):


załącznik 2:


załącznik 3:


absolutnie nie brałabym do siebie tej rozmowy, gdyby nie wizyty osoby o zaskakująco zgadzających się danych. tak więc, droga Pani XYZ, proszę nauczyć się liczyć: 3+3 żadną miarą nie może dać innej sumy niż 6. podaję przykłady na tych akurat liczbach, gdyż materiał na poziomie 1. klasy szkoły podstawowej zapewne ma już Pani opanowany skoro potrafi Pani pisać.

i jeśli to tylko gapiostwo, to spoko, nie ma sprawy Pani XYZ, zapomnijmy o tym, możemy nawet uścisnąć sobie ręce. ale jeśli nie.. nie będę cicho siedzieć - potrafię się bronić i potrafię nie być na poziomie.

sobota, 16 lipca 2011

33.

pracowanie "na dwa etaty" dało wreszcie o sobie znać, i nie dokończywszy planu dnia, który kończył się w okolicy 3h, padłam jakoś koło 23h30. wiem i czuję, że tego potrzebowałam ale jednocześnie zła jestem na siebie jak cholera - jest tyle rzeczy do zrobienia, że boję się tego, że tak bardzo krótki jest weekend. zaraz się skończy i znowu trzeba będzie godzić sklepik z pracą etatową, długimi dojazdami i zleceniem, które dostałam oprócz tego wszystkiego. więc drutuję już tylko jadąc z panem mężem do pracy a czytam z niej wracając (pierwszą połowę powrotu spędzam na czytaniu, drugą - zawsze nieplanowanie - na spaniu).
wczoraj dojechały do nas włóczki, które miały zacząć pojawiać się w sklepie około południa. nie ma szans, dziewczynki, przez to moje padnięcie wszystko się obsunęło. przepraszam..

UPDATE: sfotografowałam 1/3 włóczek. spadła mi lampa i zbiła się żarówka (pan mąż jeszcze kończy zbierać szkło), nie wiem kiedy uda nam się ją dokupić i dokończyć zdjęcia :(

wtorek, 12 lipca 2011

32.

za dwie godziny odbieramy paczkę z malabrigo od kuriera - jeśli wszystko pójdzie według planu jutro wieczorem motki powinny pojawić się w sklepie (muszę je w nocy sfotografować a jutro po pracy obrobić). dla niecierpliwych i chcących móc jakkolwiek zaplanować sobie zakupy bądź ich brak - lista kolorów, które powinny się znaleźć w paczce po jej otworzeniu:

malabrigo sock:
870 Candombe
853 Abril
859 Primavera
852 Persia
850 Archangel
808 Violeta Africana
416 Indiecita
810 Cordovan
809 Solis
195 Negro
855 Aguas
871 Playa
812 Chocolate Amargo
805 Alcaucil
854 Rayon Vert
807 Cote D'Azure
63 Natural
474 Caribeno
811 Eggplant

malabrigo lace:
192 Periwinkle
88 Indigo
83 Water Green
4 Sapphire Green

smacznego ;) jak już będę miała paczkę w rękach postaram się wrzucić jakieś zdjęcie poglądowe :)


UPDATE 20h27:
zdjęcie na szybko i tylko tak poglądowo - kolory nie są tu sobą, słońce za bardzo uciekało..

poniedziałek, 11 lipca 2011

31.

z dedykacją dla gackowej - bardzo nie mogłam się powstrzymać ;)