środa, 28 sierpnia 2019

78.


Jeśli mam wybór wybieram wzory z warkoczami zamiast ażurów – łatwiej jest mi się doliczyć oczek, podpruć bez frustrowania tym, że gdzieś coś mogę złapać nie tak, nie wstrzelić się w to jak faktycznie wzór miał przebiegać, że oczko spadnie, a ja nie będę wiedziała jak je podciągnąć wśród morza oczek prawych, lewych, narzutów, dwóch razem przerabianych na prawo, dwóch razem na lewo, trzech.. i tak dalej, i tak dalej ;) Jeśli więc tylko mogę, to staram się minimalizować ryzyko wystąpienia spektakularnej katastrofy. Kiedy więc szukając wzoru na nowy kardigan trafiłam na Celtic Cardigan (klik), w którym dodatkowo – ku mej ogromnej radości – listwa brzegowa powstaje na bieżąco razem ze swetrem, nie wahałam się zbyt długo :) Oczka na niego nabrałam siedząc w dzikim upale na wzgórzu, z którego widok działał niczym najlepsze antydepresanty a żyjątka wszelakie podgryzały w tyłek (później wszystko sprułam, gdyż jak się okazało pomyliłam rozmiar drutów :D ), i już trzeci rząd przypomniał mi, że w tym wzorze przecież (no przecież!! :D) są warkocze, i że ja warkoczy bez narzędzi wspomagających robić nie potrafię. Z pomocą przyszła wykałaczka, która w moim przypadku sprawdza się duuużo lepiej niż druty warkoczowe (choć i te posiadam w kilku rozmiarach i kolorach, gdyż gadżeciara ze mnie straszna).

Kiedy myślałam o tym, by Was zapytać o to jakie patenty macie na warkocze, przypomniał mi się pierwszy warkocz, który zrobiłam. Babcia, która nauczyła mnie czterech rzeczy: nabierać i zamykać oczka, przerabiać oczko na prawo i lewo, nie żyła już od kilku lat, nie znałam też nikogo, kto by na drutach robił i kogo mogłabym zapytać, a z książek nic nie rozumiałam. Zrobiłam więc ten warkocz tak jak ZROZUMIAŁAM... Przekładając oczka w każdym rzędzie, tworząc ciasno skręcone coś, co nijak nie chciało zacząć przypominać warkocza, którego obraz miałam w głowie. I na potrzeby tego posta postanowiłam ten warkocz otworzyć – a co tam, uśmiechnijcie się do niego i Wy ;) Taki piękny był, no taki :D

No dobrze, a teraz Wy: jak często robicie warkocze? Jak sobie z nimi radzicie? Pamiętacie swój pierwszy? A może jesteście #drużynaażury i od warkoczy stronicie? ;)


Podsumowując, na zdjęciach widzicie:
Wzór powstającego swetra: "Celtic Cardigan" Asita Krebs (klik)
Włóczka powstającego swetra: Magic loop NoweLOVE w kolorze zafarbowanym testowo (klik)
Druty: HiyaHiya metalowe (klik)
Włóczka użyta do rekonstrukcji warkocza: Filcolana Arwetta Classic w kolorze 809 (klik)
Wzór na warkocz: z głowy :D
Wykałaczka w roli druta warkoczowego: firma krzak ;)


 (Piękne okoliczności przyrody, przed pierwszym - i mam nadzieję jedynym - pruciem)

 (Wykałaczka, super bohaterka, ratująca każdą sytuację, w roli druta do warkoczy)

 (Pierwszy, najpierwszy, warkocz, rekonstrukcja historyczna ;P )