wtorek, 26 lipca 2011

39.

o nie, nie, nienienie! zamieniam się w redbullową panienkę! broniłam się jak mogłam, bo dla mnie wodomineralnej, świeżosokowej i mlecznej, smak rozpuszczonej landrynki zdecydowanie nie jest smakiem atrakcyjnym. jednak ta mała okropna puszka stawia mnie na nogi i pomaga zamienić spanie w autobusie na czytanie w autobusie. ba! dzięki tej małej puszce przestaję snuć się i ziewać, nabieram mocy. plan na najbliższe dni: znaleźć zamiennik dla tej landrynki. kawa odpada - bez mleka nie przełknę, z mlekiem zbuntuje mi się żołądek. yerba mate? dla mnie równie atrakcyjna smakowo co red bull spożywany razem z puszką ;) magnez łykać jak m&msy?

poza tym działo się w ostatnich dniach że ho-ho, bo u laury dużo nowych motków, bo u mnie dostawa dropsa (tak, podlansuję się tu, a co? ;)), bo pojawił się nowy piękny sklep z włóczkami, bo wróciła wreszcie viola z wakacji, z tymi swoimi włosami długimi i gęstymi, których zazdroszczę jej szczerze i niezmiennie. i jeszcze w dodatku opalona i wypoczęta!

o czymś jeszcze tu miałam.. aaaa, no już wiem :) drutoterapeutyczna iwona dała mi wyróżnienie blogowe (dziękuję :)). staram się być niełańcuszkowa (co nie zawsze mi łatwo przychodzi), bo o zapętlenie się łatwo, jednak z chęcią zrobię jak viola - napiszę o sobie siedem rzeczy.

1. mam kompleks jedynaka.
2. uwielbiam duże torby, w których zmieści mi się wszystko i jeszcze ciut miejsca zostanie.
3. jestem z tych czytających i kochających książki.
4. jestem nocnym markiem.
5. najgorszy obiad, jakim można mnie poczęstować to zupa szczawiowa, a po niej wątróbka z mizerią i kompot z rabarbaru lub suszek.
6. bardzo lubię pisać piórem.
7. mam słabość do notesów moleskine.