piątek, 29 lipca 2011

40.

spokojnej nocy :)

wtorek, 26 lipca 2011

39.

o nie, nie, nienienie! zamieniam się w redbullową panienkę! broniłam się jak mogłam, bo dla mnie wodomineralnej, świeżosokowej i mlecznej, smak rozpuszczonej landrynki zdecydowanie nie jest smakiem atrakcyjnym. jednak ta mała okropna puszka stawia mnie na nogi i pomaga zamienić spanie w autobusie na czytanie w autobusie. ba! dzięki tej małej puszce przestaję snuć się i ziewać, nabieram mocy. plan na najbliższe dni: znaleźć zamiennik dla tej landrynki. kawa odpada - bez mleka nie przełknę, z mlekiem zbuntuje mi się żołądek. yerba mate? dla mnie równie atrakcyjna smakowo co red bull spożywany razem z puszką ;) magnez łykać jak m&msy?

poza tym działo się w ostatnich dniach że ho-ho, bo u laury dużo nowych motków, bo u mnie dostawa dropsa (tak, podlansuję się tu, a co? ;)), bo pojawił się nowy piękny sklep z włóczkami, bo wróciła wreszcie viola z wakacji, z tymi swoimi włosami długimi i gęstymi, których zazdroszczę jej szczerze i niezmiennie. i jeszcze w dodatku opalona i wypoczęta!

o czymś jeszcze tu miałam.. aaaa, no już wiem :) drutoterapeutyczna iwona dała mi wyróżnienie blogowe (dziękuję :)). staram się być niełańcuszkowa (co nie zawsze mi łatwo przychodzi), bo o zapętlenie się łatwo, jednak z chęcią zrobię jak viola - napiszę o sobie siedem rzeczy.

1. mam kompleks jedynaka.
2. uwielbiam duże torby, w których zmieści mi się wszystko i jeszcze ciut miejsca zostanie.
3. jestem z tych czytających i kochających książki.
4. jestem nocnym markiem.
5. najgorszy obiad, jakim można mnie poczęstować to zupa szczawiowa, a po niej wątróbka z mizerią i kompot z rabarbaru lub suszek.
6. bardzo lubię pisać piórem.
7. mam słabość do notesów moleskine.

czwartek, 21 lipca 2011

38.

pstryknęłam wczoraj początek mojego pasiastego :) wybrałam na niego dropsy delight 01 i 14. bo to takie najbardziej moje kolory (szary i purpura) ale w planach już oczywiście kilka następnych bo ciekawość mnie zżera straszna, jak się będą kolory przeplatać. więc pewnie pod choinką w tym roku będą królowały właśnie pasiaste :) cała magia tego szalika właściwie polega na niesłabnącej ciekawości drutującego - co dalej? co dalej? a jak teraz będzie?


spesówna, dla Ciebie, na specjalne życzenie :)

środa, 20 lipca 2011

37.

przyszedł wczoraj pan mąż do domu, a ja w amoku. gary nie pomyte, obiadokolacja nawet nie zaczęta, zenio miałka od czasu do czasu patrz-no-na-mnie-babo.. a ja z nosem w drutach i motkach.
- a co to jest?
- no druty, delight..
- no ja widzę, że druty i delight. a skąd masz?
- noo nasze..
- no ja widzę, że nasze. cholera, osiem rzeczy masz zaczętych!

nie powstrzymałam się, nie potrafiłam. rzuciłam się na motki bezwstydnie i z dziką rozkoszą.


a wszystko zaczęło się od tego, że 3 lata temu, tuż po trafieniu na ravelry znalazłam i z miejsca dodałam do ulubionych taki szalik. wiedziałam, że prościzna ale nie do końca wiedziałam jak ją ugryźć. bo gdzie tu opis? nie znałam wtedy żadnych angielskich dziewiarskich słówek, według opisów z polskich książek (tudzież książek po polsku) nie potrafiłabym nawet oczka prawego i lewego zrobić, a nie było absolutnie nikogo kto by wytłumaczył o-co-cho. po jakimś (dłuższym) czasie oświeciła mnie viola i planowałam popełnić go w noro, ale na horyzoncie pojawiła się jakaś nowa zajawka i szalik znowu się przesunął w czasie i zdecydowanie na tył głowy. gdzieśtam niby o nim pamiętałam, gdzieśtam miałam na niego ochotę ale nie wiedziałam jeszcze, w którym dziesięcioleciu faktycznie go zrobię ;) wiecie, to tak jak z odchudzaniem - fajnie by było, ale jakoś ciągle nie po drodze i jak już to dopiero od poniedziałku ;) dwa dni temu wchodząc do pokoju doznałam olśnienia: o matko, mam delight! przecież to właśnie jest to, to jest teraz! mogę sobie poprzykładać do siebie motki, posprawdzać i trzepnąć pasiastego


dopisałam dotąd i zrobiłam "poranny" przegląd blogów, między jednym zdaniem a drugim. i jakoś nie czuję bym mogła teraz dokończyć to, co zaczęłam. mimo iż nigdy nie poznałam, a przeczytałam zbyt mało.. odeszła BagLady..



36.

witamy na nowym poziomie absurdu i abstraktu - po obniżce cen przyszedł czas na zablokowanie mnie :) mam nadzieję, że chociaż telefony się skończą :)

klasa sama w sobie ;)

poniedziałek, 18 lipca 2011

35.

gwoli wyjaśnienia i żeby być fair:

  • w poniższej notce NIE krytykuję miejsca, w którym się dialog pojawił a osobę krytykującą.
  • osoby zostały oznaczone jako XYZ i IJK gdyż są osobami prywatnymi, i ta prywatność im przysługuje.
jeśli na krakowskim przedmieściu pani mi przejedzie wózkiem po stopie wkurzam się na panią a nie na krakowskie przedmieście albo władze warszawy.

niedziela, 17 lipca 2011

34.

"pytaniom ważniejszym, pytaniom, na które jest więcej niż jedna odpowiedź, pytaniom, na które w ogóle nie ma odpowiedzi, trudno stawić czoło w ciszy. raz zadane nie wyparowują, zostawiając umysł w pogodniejszym nastroju. raz zadane zyskują wymiar i strukturę, gonią cię po schodach, budzą w nocy. czarna dziura wsysa swoje otoczenie i nawet światłu nie udaje się umknąć. czy w takim razie lepiej w ogóle nie zadawać pytań? lepiej być zadowoloną z siebie świnią niż nieszczęśliwym sokratesem? ponieważ przemysł spożywczy jest bardziej bezwzględny dla świń niż dla filozofów, podejmę ryzyko."


**

nie mam już 5 lat - naprawdę nie chce mi się w to bawić..


**

czas akcji: wczoraj
miejsce akcji: gdzieś w sieci

XYZ: hehe, zlustrowalam niedawno pewien sklepik wlóczkowy,gdzie na rybke są spore zniżki
IJK: ??
XYZ: i uśmiałam się, bo zniżki rzeczywiście extra,ale tak całkiem uczciwe to nie jest
IJK: sklep stacjonarny czyw sieci?
XYZ: bo dopiero w koszykudopisuje siedo tych ayrakcyjnych cen VAT :DDD
XYZ: i faktycznie wychodzi tak samolub nawet ciuteńke więcej,niż gdzie indzuej
XYZ : w sieci
IJK: uu, nieładnie
XYZ: a bylam ciekawa, gdzie tkwi haczyk ;) tych bardzo atrakcyjnych cen
XYZ : no, nieciekawie
XYZ: ten VAT to przecież spora kwota
IJK : no tak
XYZ: niektore klientki na pewno ciesz± się, że nabyly taniej, bo nie wszyscy sprawdzaj± szczególy - sama znam takie osoby


załącznik 1 (z regulaminu):


załącznik 2:


załącznik 3:


absolutnie nie brałabym do siebie tej rozmowy, gdyby nie wizyty osoby o zaskakująco zgadzających się danych. tak więc, droga Pani XYZ, proszę nauczyć się liczyć: 3+3 żadną miarą nie może dać innej sumy niż 6. podaję przykłady na tych akurat liczbach, gdyż materiał na poziomie 1. klasy szkoły podstawowej zapewne ma już Pani opanowany skoro potrafi Pani pisać.

i jeśli to tylko gapiostwo, to spoko, nie ma sprawy Pani XYZ, zapomnijmy o tym, możemy nawet uścisnąć sobie ręce. ale jeśli nie.. nie będę cicho siedzieć - potrafię się bronić i potrafię nie być na poziomie.

sobota, 16 lipca 2011

33.

pracowanie "na dwa etaty" dało wreszcie o sobie znać, i nie dokończywszy planu dnia, który kończył się w okolicy 3h, padłam jakoś koło 23h30. wiem i czuję, że tego potrzebowałam ale jednocześnie zła jestem na siebie jak cholera - jest tyle rzeczy do zrobienia, że boję się tego, że tak bardzo krótki jest weekend. zaraz się skończy i znowu trzeba będzie godzić sklepik z pracą etatową, długimi dojazdami i zleceniem, które dostałam oprócz tego wszystkiego. więc drutuję już tylko jadąc z panem mężem do pracy a czytam z niej wracając (pierwszą połowę powrotu spędzam na czytaniu, drugą - zawsze nieplanowanie - na spaniu).
wczoraj dojechały do nas włóczki, które miały zacząć pojawiać się w sklepie około południa. nie ma szans, dziewczynki, przez to moje padnięcie wszystko się obsunęło. przepraszam..

UPDATE: sfotografowałam 1/3 włóczek. spadła mi lampa i zbiła się żarówka (pan mąż jeszcze kończy zbierać szkło), nie wiem kiedy uda nam się ją dokupić i dokończyć zdjęcia :(

wtorek, 12 lipca 2011

32.

za dwie godziny odbieramy paczkę z malabrigo od kuriera - jeśli wszystko pójdzie według planu jutro wieczorem motki powinny pojawić się w sklepie (muszę je w nocy sfotografować a jutro po pracy obrobić). dla niecierpliwych i chcących móc jakkolwiek zaplanować sobie zakupy bądź ich brak - lista kolorów, które powinny się znaleźć w paczce po jej otworzeniu:

malabrigo sock:
870 Candombe
853 Abril
859 Primavera
852 Persia
850 Archangel
808 Violeta Africana
416 Indiecita
810 Cordovan
809 Solis
195 Negro
855 Aguas
871 Playa
812 Chocolate Amargo
805 Alcaucil
854 Rayon Vert
807 Cote D'Azure
63 Natural
474 Caribeno
811 Eggplant

malabrigo lace:
192 Periwinkle
88 Indigo
83 Water Green
4 Sapphire Green

smacznego ;) jak już będę miała paczkę w rękach postaram się wrzucić jakieś zdjęcie poglądowe :)


UPDATE 20h27:
zdjęcie na szybko i tylko tak poglądowo - kolory nie są tu sobą, słońce za bardzo uciekało..

poniedziałek, 11 lipca 2011

31.

z dedykacją dla gackowej - bardzo nie mogłam się powstrzymać ;)

środa, 6 lipca 2011

30.

od bladego świtu jesteśmy na nogach, bo u nas coś tam z centralnym ogrzewaniem robią. wczoraj i przedwczoraj mogliśmy próbować ignorować panów robotników, bo działali u sąsiadów. dziś niestety u nas. oczywiście mieli być o 7h30 a dotarli ok. 12h30. bo po co szanować czyjś czas, prawda? ja rozumiem, że to ma być zrobione, ale obcy faceci łażący mi w bardzo brudnych butach po mieszkaniu, rozwalający ściany i robiący ogólnie pojęty rozpirz, to nie jest to z czym się godzę łatwo, więc niech albo dadzą pospać albo niech będą o czasie. aby nie było zbyt przyjemnie, dzwoniła też moja szefowa - mam się pojawić w pracy bo trzeba zrobić sprawozdanie (a my z panem mężem na 5-dniowym domowym urlopie, wściekli od ciągłego deszczu i całodniowego codziennego huku od-bladego-świtu). cieszę się jak cholera. widzicie jak z tej radości wyję? ;)

żeby jednak ten cały nasz urlop nie był do bani, przyjechał dziś do nas eucalan, który w sklepie pojawi się pewnie wieczorem, gdy już panowie sobie pójdą i będziemy mieć czas i na zrobienie zdjęć i opisy produktów. i malabrigo sock też już do nas jedzie :)


..i po rozdawajce okazjonalnej

do wylosowania w rozdawajce były dwa motki drops lace: czarny i biel ecru. każdy z nich ma 800m długości i waży 100g, skład: 70% baby alpaki i 30% jedwabiu.

aby wziąć udział w losowaniu należało:
1. dokonać zakupów w naszym sklepie do 3. lipca do 23h59 (i opłacić je najpóźniej 4.lipca).
2. każde zamówienie to oddzielny los w rozdawajce.
3. można było zapewnić sobie dodatkowy los umieszczając na swoim blogu informację o naszej rozdawajce (i dając nam o tym zdać).

aby nie przedłużać: wygrywa zamówienie 92 :) serdecznie gratulujemy - motki wyślemy jutro :)

poniedziałek, 4 lipca 2011

29.

wspominałam może, że pan mąż świetnie gotuje? prawdopodobnie tak, jeśli jednak tylko tak mi się wydaje, muszę powiedzieć to głośno: pan mąż jest naprawdę niezły w te klocki. dzisiaj zostałam uszczęśliwiona tortem bezowym. beza w sam raz słodka, rozpływająca się na języku, lekko ciągnąca. dla mnie pierwsza klasa, a do bez na ogół mocno nieufnie podchodzę. na górę poszła bita śmietana i truskawki a do środka masa taka z masła i migdałów i nie wiem czego jeszcze. słodka i ciężka jak cholera, dobra w niedużej ilości i do zapijania wodą. zważywszy jednak, że to pierwszy tort bezowy pana męża, to - no panie mężu, szacun :)*

tort bezowy od góry prezentował się tak:

z boku, podjadany intensywnie przez violę, tak (dłoń skubiąca to dłoń violi, a w tle ociupinka piórkowego z malabrigo sock, w którym viola dziś wystąpiła. oczywiście nie muszę chyba mówić, że wyszedł jej tak pięknie i równiutko, że pan mąż, który był przy naszym przewijaniu motków, nie mógł uwierzyć, że to ręczna robota, prawda?):

a masa ze środka zaatakowana przez zenia tak:

piątek, 1 lipca 2011

28.

dopadł mnie dzisiaj jakiś taki wewnętrzny wściek. nie wiem, czy to kwestia totalnego niewyspania (pomimo położenia się spać o tak zwanej "ludzkiej porze"), czy tego bardzo mokrego drobnego deszczu, czy może po prostu tego, że do tej swojej pracy etatowej jeżdżę jak na skazanie. pewnie wszystko razem, pogłębione nieumiejętnością ogarnięcia kwestii przelewów zagranicznych w kontekście opłat za-nie-wiadomo co. nie jest dla mnie największym problemem to, że są. problemem jest to, że wysyłam jakąś sumę firmie mającej konto w tym samym banku a firma otrzymuje przelew pomniejszony o sumę tej opłaty. mogę im dosłać tą sumę ale przecież ona też pewnie zostanie pomniejszona. i tak w kółko. no to jak mam kurczę sprawić, żeby wszystko się zgadzało i mi i im w papierologii, hm? próbowałam też wczoraj sfotografować tą moją poziomkę odpowiednio umieszczoną w kontekście, żebyście mogły zobaczyć jak maleńka jest naprawdę. kombinowałam ze swoją dłonią. ale albo poziomki nie było przy niej widać, albo miałam dłoń-giganta i jakoś się szybko zniechęciłam. jutro coś wymyślę :)
z rzeczy fajnych: pod koniec przyszłego tygodnia (choć bardziej liczyłabym na początek jeszcze kolejnego) spodziewamy się dostawy nie-włóczek :) bardzo na nią czekam, ale myśl o konieczności kontaktów z kurierami mnie dobija. złe mamy z nimi doświadczenia, oj złe..