środa, 9 maja 2012

62.

"pierwszy raz od ostatniej popełnionej notatki zalogowałam się do bloggera i aż mną trząchnęło. dosłownie: trzą-chnę-ło. gdyż ładny wygląd niestety nie rekompensuje mi intuicyjnego poruszania po koncie. ponieważ jednak, jak się orientuję, nie mam żadnego wpływu na tą sytuację, pozostaje mi tylko pomruczeć pod nosem i wziąć to jakoś na klatę."

napisałam dwa tygodnie temu i sobie poszłam, bo mi się zdania nie kleiły i męczyłam się przeokrutnie. najlepiej pisze mi się, gdy wracając z pracy autobusem przejeżdżam mostem wisłę i rano pod prysznicem, gdy jeszcze jestem pełna snów. układają mi się wtedy w głowie długie akapity pełne błyskotliwych spostrzeżeń, pełnego uroku luzu i fantastycznych zdjęć, po których zostaje wielkie nic, gdy tylko siadam przed komputerem.

przepraszam więc za ciszę i jutro, czyli dzisiaj-gdy-już-się-obudzę ;), wracam ze zdjęciami szalika, który wprawdzie i na facebooku wisi i na ravelry, ale próżna strona mojego JA nie pozwala mi na tym poprzestać :)