wbrew oczekiwaniom helen joyce mi idzie powoli. na drutach prócz niej mam kilka rzeczy, a w życiu pozadrutowym jeszcze więcej. pomyślałam też, że skoro i tak już pracuję nad tym wzorem, to dlaczego by go nie przetłumaczyć na polski, więc teraz te wszystkie proste zdania, które tak łatwo i gładko układają mi się w głowie z mozołem próbuję przenieść na "papier". a to już tak łatwe i gładkie nie jest ;) tak wyglądała moja helen joyce w sobotę rano. teraz jest jej ciut więcej - minęłam pas, niemal przeszłam część gładką sukienki (myślę, że roboty zostało mi na jeden, góra dwa, odcinki "gry o tron"/"hannibala"/"lekarzy") i za chwilę zaczynam ażurowe wykończenie :)
dzisiaj mnie tknęło i zerknęłam do archiwum - 2 dni temu minęły 3 lata odkąd napisałam pierwszego posta na tym blogu :) ale ponieważ miałam tak strasznie długie przerwy w pisaniu wydaje mi się, że prawo do celebracji tej rocznicy mam raczej niewielkie ;)
O ja też myślałam, że z chustą szybko mi pójdzie, a to guzik prawda. : p po 3/4 musiałam spruć całość. :[
OdpowiedzUsuńI też zwykle mam kilka robótek naraz, a jakże by inaczej mogło być.
Widzę, że oglądamy to samo podczas dziergania :-) No prawie, jeszcze Hannibala nie tknęłam.
OdpowiedzUsuńOj nie, tłumaczenie gładkie nie jest...Oprócz proponowanego przez Ciebie zestawu do dziergania, ze swojej strony dorzucę Prawo Agaty, akcja nieco prężniejsza niż w Lekarzach:-) Choć sweterków tam dużo mniej...
OdpowiedzUsuńE tam, nie masz prawa... Rocznice są po to, żeby je celebrować. Życzę Ci, byś miała zawsze czas na realizację swoich planów i marzeń.
OdpowiedzUsuńSukieneczka zapowiada się pięknie, aż zal, że moje wszystko wybujałe, a o wnukach na razie nie słychać.
Nie mogę być na spotkaniu w Magic Loopie, a tak się dobrze zapowiada (szczególnie ta rozpusta od Magdy) buuuuuuuuuuu!
Noelka
Noelka