czwartek, 30 sierpnia 2012

65.

ostatnio, ilekroć loguję się na blogu, wpisując login i hasło, na parę chwil zamieram w pełnym niepewności oczekiwaniu.. czy to ten login? czy aby to hasło? a jak wykonam kilka błędnych kombinacji alpejskich to co wtedy? ha, mam za swoje! ;)

nieliczna garstka z Was być może pamięta szalik, który robiłam panu mężowi zamiast czapki uszatki. teraz, wciąż zamiast, padło na sweter ;) który wypatrzyłam na ravelry i który bardzo mi się spodobał - hell's kitchen josh'a bennett'a. oczywiście mimo tego bardzo podobania sweter zupełnie nie przypomina samego siebie, bo bardzo ale to bardzo chciałam go zrobić z malabrigo. ale oczywiście nie miałam z tego malabrigo w tamtym momencie odpowiedniej ilości motków odpowiednich kolorów (bo jak mówi żart: prawdziwy mężczyzna rozróżnia trzy kolory - fajny, pedalski i ch..wy). pierwszą przeszkodę zrobiłam sobie sama w mózgu już na początku, bo mimo iż wszystkie parametry mi się ułożyły pod kątem malabrigo arroyo to i tak z uporem maniaka pokazywałam panu mężowi motki socka. taka tam subtelna różnica ;) otrzeźwiło mnie w trybie natychmiastowym gdy już przewinęłam motki. ale i wtedy oczywiście nic nie mogło pójść jak burza, bo im prostszy jest projekt (nie tylko drutowy) tym więcej mam zawsze do niego pytań, (nad)interpretacji i tym częściej się mylę. pierwsze prucie było w okolicy 40 rzędu pleców, kiedy to przypomniało mi się, jak bardzo nie lubię szyć, więc dlaczego by nie zrobić kadłubka w jednym kawałku? drugie prucie nastąpiło przy pachach, gdy okazało się, że przecież próbki nie wyprałam (na wszelki wypadek odprułam tylko tyle ile zrobiłam z drugiego motka a cały pierwszy zostawiłam. jak znam siebie, był to najlepszy pomysł na jaki wpadłam w ostatnim miesiącu ;)) a ta się poszerzyła o 4 oczka. po zmienieniu drutów na mniejsze o pół numeru i rozpoczęciu swetra w wersji ciut mniejszej było już z górki, ale oczywiście wystarczyło się zapatrzeć na film i zapomnieć zmienić drutów w odpowiednim momencie by zaliczyć małe prucie i źle wyliczyć oczka na dekolt (pan mąż zażyczył sobie serek a dekolt oryginalnie w łódeczkę i wszystko było pięknie do czasu gdy w ostatnim rzędzie nie zorientowałam się, że mam o 4 oczka za dużo i nie mam pomysłu jak się ich sensownie pozbyć) by zaliczyć prucie ciutkę większe. jestem w połowie rękawa.. i już się boję co jeszcze moja ułańska fantazja może tu zadziałać ;)

a tu na-mężowe zdjęcia fragmentu swetra :)





9 komentarzy:

  1. nie cierpię robić swetrów, choć czasem mnie nachodzi i potem mam za swoje. ostatni prułam fafnaście razy (efekt końcowy jest bomba, ale co ja się nazgrzytałam zębami...).
    podziwiam! sweter bomba, włóczki pożądam namiętnie (ale to może we wrześniu, heh).
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam męskie swetry w serek, moje małe zboczenie. Wygląda intrygująco i jestem bardzo ciekawa efektu końcowego, toteż trzymam kciuki by już nic nie wymagało prucia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja podziwiam dzierganie swetrów ^^ największe za co się zabrałam do tej pory to chusty, szaliki i ew. bolerko. Ale sweter? uuuu, aż ciarki na samą myśl XD

    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mina Zenia mówi wszystko:)
    "Facet, a po co ci ten gorset?"
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy podziwiają sweter, nawet kot :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie się zapowiada - ładna włóczka a kot to chyba na moteczek poluje :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. "Daj mi ten kłębuszek, nie będzie musiała dalej dziergać, zajmie się toba";)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny kot i ten kawałek mężczyzny także:))).
    pozdrawiam
    aśka

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie! Równo, prosto. Po latach bez drutów, szydełka, szycia, wyszywania itp. wracam do tego, co kocham. Niestety lata przerwy zrobiły swoje i nie wszystko pamiętam, nie wszystko wychodzi mi tak, jakbym chciała, tak jak kiedyś. Moja pierwsza robótka "na okrągło" była nachylona w lewo i robiona na lewej stronie, ;-), teraz robię drugą, udało mi się robić na prawej, ale niestety ta też jest pochylona. Jest szansa, że podpowiesz mi co robię źle, gdzie popełniam błąd?
    Pozdrawiam, Viola

    OdpowiedzUsuń