u mnie w pracy nie jest teraz ciepło. owijam się więc moim szalikiem najukochańszym z malabrigo (czarny, podfilcowany - a jakże - ale przez to jeszcze bardziej miękki i kochany), w łapy zimno, w brzuchu pusto bo bez śniadania. roboty sporo. ogólnie, może nie jakoś bardzo źle, ale do przyjaźnie nastawionych do świata raczej nie należę. do czasu. do czasu gdy trafiam na kasinego filcotka.. z wąsikami z drops paris :) no i jak tu się uśmiechnąć do ekranu? no jak? :) malutki wąsik, a cieszy ;)
Słodziak:)))
OdpowiedzUsuń:))))
OdpowiedzUsuńale fajny:)
OdpowiedzUsuńUroczy! :)
OdpowiedzUsuńPochwal się szalikiem.
Ja muszę zaopatrzyć się w ekstremalnie ciepłe włóczki wreszcie dla siebie, ale sama już nie wiem jaki kolor.
Czy masz może coś cieplejszego od Limy? [najlepiej, jak najmniej gryzące]
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńbardzo sympatyczny jest ten Twój szalik i widać, że wiele pracy w niego włożyłaś. Ja mam podobny zrobiony z włóczki https://alewloczka.pl/pl/c/Drops-Safran/45 i jak do tej pory lepszego nie wykonałam.
OdpowiedzUsuń