od kilku już lat nie robię noworocznych postanowień - stwierdziłam, że nie ma sensu na siłę podciągać poprzeczki, do której i tak nie doskoczę a potem się z tego powodu samobiczować. pracować nad sobą mogę tak samo od poniedziałku, od jutra, od teraz. dlatego zamiast sobie obiecywać, że od nowego roku będę kończyła robótki z większą skutecznością, postanowiłam po prostu się zabrać za kończenie tego, co pozaczynałam i co z przeróżnych powodów porzuciłam. na pierwszy ogień poszła rikke hat, na którą pan mąż zachorował, gdy zobaczył ją u malmonki. oczka na nią nabrałam w okolicy lata, przerobiłam trzy rzędy i odłożyłam.
od kilku dni rikke hat już jest gotowa, jednak odkąd uświadomiłam panu mężowi, że nie jest ona granatowa a fioletowo-brązowa jej kariera nie jest już taka pewna i oczywista ;) zużyłam na nią niecały motek malabrigo rios w kolorze lavanda.
na drugi rzut poszły dwa projekty, które panu mężowi obiecuję od baaaaaaardzo dawna - sweter emilien dziergany w domu z malabrigo arroyo w kolorze prussia blue
i komin moose river z malabrigo rios w kolorze pearl ten - poza nim.
Szczęśliwego Nowego Roku , niech się spełnią najskrytsze marzenia .
OdpowiedzUsuńO Cudownie :) <3
OdpowiedzUsuń