poniedziałek, 30 maja 2011

11.

podobno był dziś piękny dzień. nie wiem, nie widziałam. spędziłam przy komputerze i aparacie tyle godzin, że 4 w tą czy w tą nie zrobiłoby mi już chyba większej różnicy. ale gdybym mogła tą dobę podzielić na dwie równoległe rzeczywistości, to tą drugą spędziłabym na "melancholii" von triera (w trzeciej równoległej rzeczywistości alexander skarsgard i ja żyjemy razem długo, szczęśliwie i intensywnie ;)) i z nosem w "czystym szaleństwie" charlaine harris. nie jest charlaine wybitną pisarką, ale kurcze lubię ją i wciągam w siebie wszystko, co napisze i zostanie na polski przetłumaczony. o, i szalik bym sobie (wreszcie) skończyła.

(pan mąż i drops lace 0100)

(pan mąż i drops lace 8903)