niedziela, 14 sierpnia 2011

46.

długoweekendowo cudownie nic się nie dzieje, więc się byczymy aż miło :) bo i na drutach ciutkę porobiłam, i poczytałam, i pan mąż na komputerze sobie pograł, i na "debiutantów" do kina wreszcie poszliśmy (polecam bardzo), i jeszcze "złą kobietę" obejrzeliśmy przed snem (i tej z kolei nie polecam bardzo). a przed nami jeszcze całe dwa dni nic-nie-robienia :)

w tym wszystkim jest jednak coś, co absolutnie nie daje mi spokoju. ta notka na stronie malabrigo, a dokładniej TE szaliki. chcę takie, chcę bardzo, chcę aż do bólu sobie, taki sobie utkać. no po prostu muszę. jest tylko jedno, maluteńkie, "ale" - nic absolutnie o tkaniu nie wiem. nic a nic, zero. poratujecie? oświecicie? proooooszę..

na do-zobaczenia obrazki z wczorajszego robienia pasiastego:



i z kolejnego zeniowego wpakowania się do kartonu: