nie dotarł! czujecie? nie dotarł! jedynym pocieszeniem w tej chwili jest dla mnie tylko to, że to oznacza, iż w przyszłym tygodniu przyjdzie do nas 6 paczek (3 z dropsa i 3 z malabrigo). nie mogę się ich doczekać, przestępuję z nogi na nogę i złoszczę się jak dziecko, że to jeszcze nie teraz, że jakieś - nieznane mi - okoliczności przyrody każą mi czekać. w międzyczasie więc powoli focę moteczki, które już doszły, oglądam je sobie z każdej strony i po prostu się cieszę :)
wczoraj wspominałam o szalu, co go sobie na wiosnę robiłam. wzór na szal wykopałam na ravelry (o, tu: melody shawl) i od razu się w nim zakochałam. prosty jak cholera i nie wiedzieć czemu kosztujący całe 5 dolców. które oczywiście wydałam, bo nie chciało mi się wierzyć, że tam nie ma żadnego kruczka, żadnej sztuczki magicznej, tajemniczego składnika. no więc, zasadniczo nie ma. a w każdym razie nie ma takiego co by wart był 5 dolarów ;) ale szalik najpierw machnęłam jeden przyjaciółce z malabrigo lace w kolorze purple mystery (1,5 motka, druty 4,5mm ale w sumie można by użyć i 5,5mm. ja wciąż jestem na etapie badania swojego nowego rozmiaru odkąd zaczęłam robić ortodoksyjne oczka zamiast heretyckich i tak jakoś na 4,5mm padło).. i zaraz potem zaczęłam machać i sobie w kolorze czarnym. sensownych zdjęć szalika wprawdzie nie mam, ale skorzystam z prawa do pokazania niesensownych :)